poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Haunting in Connecticut 2: Ghosts of Georgia

             Haunting in Connecticut 2: Ghosts of Georgia
2013

DUCHY Z WCZORAJ ODGRZANE NA DZISIAJ
Lisa Wyrick obdarzona jest darem który próbuje odrzucić, widzi zmarłe dusze. Wraz ze swoją rodziną przenosi się do domku pod lasem by rozpocząć nowe życie. Kiedy jej córeczka zaczyna widzieć niejakiego pana Gordyego, sekrety starego domu zaczynają wychodzić na jaw.

Chciała bym zaznaczyć że nie do końca rozumiem powiązania z częścią pierwszą, oprócz tego że występują duchy udręczonych ludzi. Obie części praktycznie nic nie łączy. Czy nie można było zrobić odrębnego filmu? Mniejsza z tym. Nawet sam plakat pokazujący lewitującą dziewczynkę, przecież nie o tego typu nawiedzenie chodziło... 

Film idzie utartym schematem, rodzinka zamieszkuje w domu, który zaczyna nawiedzać duch staruszka, rozmawia rzecz jasna z małą dziewczynką. Jak po okruszkach pomału odkrywamy historię, która mnie osobiście skołowała w pewnym momencie, natłok ludzi i wydarzeń zapędził mnie w róg i nie wiedziałam o co chodzi, historia wprowadzała pewien chaos i moim zasadniczym pytaniem było kim właściwie jest Pan Gordy który pojawia się cały film, daje wskazówki a właściwie nic o nim nie wiemy. Chaos.
Jednak trzeba przyznać tej historii ciekawy aspekt pomocy (jeżeli można ją takową nazwać) Afroamerykanom w trudnych dla nich czasach.

Nie mogę produkcji nazwać nudą jest typowym horrorem, nie wnosi nic nowego do gatunku, co było absolutnym minusem to duchy, miałam wrażenie że są wycięte z papieru dosłownie 2D, całkowicie nie straszne, zresztą jak cały film. Dobrze się ogląda produkcje ze względu na aktorstwo, mała dziewczynka którą osobiście znam z serialu "Revenge" świetnie odegrała swoją rolę czy też Chad Michael Murray, podobało mi się że jego postać ojca całkowicie wierzy w anomalie, wierzy że jego córka widzi duchy, wierzy że jego żona je widzi, taka postać w horrorach bywa zazwyczaj sceptyczna i wierzy w końcowych minutach obrazu.

Film można doglądnąć ale fajerwerków nie będzie, nie porównam jej z częścią pierwszą gdyż nie miały ze sobą wiele wspólnego. Gdybym miała go ocenić powiedziała bym przeciętniak.



środa, 17 kwietnia 2013

Hostel 3 (2011)

Hostel 3
(2011)

RĄCZEK JUŻ SOBIE NIE BRUDZIMY

Trzecia odsłona kultowego Hostelu zaskoczyła mnie pozytywnie. Nie żeby od razu nazwać film arcydziełem. Kiedy mistrz w osobie Quentina Tarantino nie ma z obrazem nic wspólnego raczej spodziewamy się marnej namiastki dobrej części pierwszej. Pomimo, że od pierwszych minut można odczuć brak klimatu i zdecydowanie mniejsze zaplecze finansowe, trzecia część nie odstaje mocno od poprzedników.
Na pewno brakuje mu surowości poprzednich części, tam wszystko było obskurne, brudne i niebezpieczne tutaj mamy Las Vegas w sterylnej postaci, w tej części bogacze nie brudzą sobie rączek o nie, w tej siedzą za grubą szybą na skórzanych fotelach popijając dobre trunki, siedzą i obstawiają. Całość jest mniej mroczna zdecydowanie bardziej w stylu hollywoodzkich filmów.
Jednak nie pomyślcie, że w ten sposób odstaje od poprzednich pod względem drastycznych scen, zdecydowanie krew leje się wiadrami a ludzi nadal obdziera się ze skór. Hostelowa jatka.
Ogólne założenia "elitarnego klubu" zostały trochę zmienione, jak dla mnie jest to na pewno wielkim plusem, w kontynuacjach trzeba coś zmieniać żeby za bardzo nie iść utartym szlakiem, robić nudnej powtórki z rozrywki, w tej części bogacze nie spełniają własnych chorych fantazji związanych z mordowaniem ludzi, w tej produkcji obstawiają zakłady, są obserwatorami.
Dziewczyny które w poprzednich częściach znajdowały potencjalne ofiary w tej same są ofiarami. Co jest na pewno ogromnym minusem to kiepskie aktorstwo, od wymuszania emocji pewnie bolały ich twarze, zwłaszcza naprawdę pięknej aktorki która pojawiła się (na szczęście) na początku i końcu, ze swoim niebezpiecznym spojrzeniem młodej wdowy ...
Kolejna część Hostela to nadal wyborna uczta dla wielbicieli torture porn, irracjonalne zachowania bohaterów, golizna i krew, rozrywka w czystej postaci dla nie wymagających widzów.
*

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Hostel 2 (2007)


Hostel part II
2007

NIE MOGĘ ZABIĆ ŻONY, NIE WYPADA.

Następna odsłona kultowego już Hostela, Kolejna grupa amerykańskich turystów rusza na podbicie Europy, przypadkiem w pociągu do Pragi spotykają dziewczynę która opowiada o niesamowitych gorących źródłach w Słowacji. Dziewczyny zmieniają kurs aby po chwili meldować się w Hostelu na Słowacji.

Ta część jest zdecydowanie moją ulubioną, przeważają w niej same plusy. Podoba mi się fakt kontynuowania poprzedniej historii, co prawda tylko na chwilę, ale reżyser pozwala nam zobaczyć co wydarzyło się z Paxtonem po jego ucieczce.

Poznajemy koleją grupę turystów, tym razem dziewczyn dla odmiany (dzięki bogu) w bardzo standardowym składzie filmowym, dziewica, ladacznica i intelektualistka, każda z aktorek pasowała idealnie do swojej roli. Sama Słowacja jest przedstawiona w obrazie zdecydowanie mniej surowo niż w pierwszej części. W pierwotnej części mieliśmy do czynienia z obskurnym miejscem pełnym burdeli, brudu i spelun. Tym razem obserwujemy pełne uroku stare miasto, spa, bogatych ludzi, wszystko w innej perspektywie.

W filmie przedstawiono ciekawe profile psychopatów, mamy kobietę która kąpie się we krwi niczym Elżbieta Batory, czy człowieka zjadającego ludzkie mięso niczym Hannibal Lechter, czy też samego męża stłamszonego i poniżonego przez własną żonę, który udaję że ją zabija. A zwykły człowiek, bogacz, z zdecydowanym przerostem własnego ego, próbując zaledwie udowodnić swoją wyższość nie umie zabić. Jakby chciano nam przekazać, że nie każdy mając pieniądze nadaje się do takiej rozrywki.

Poziom makabry nie jest przerośnięty, krew się leje ale oczu szpikulcem nikt nie wydłubuje więc można oglądać bez zniesmaczenia. Akcja cały czas ma zwroty, zaskakuje łącznie z ciekawym końcem. Powtarzający się motyw wymierzania sprawiedliwości na końcu jakże satysfakcjonujący, tak samo jak kastracja mężczyzny.

Film dobrze się ogląda, budżet produkcji był wysoki, akcja nie nudzi, postacie zachowują się w miarę racjonalnie, aktorstwo jest dobre i rozrywka jest dobra. Z racji że jestem kobietą, brak męskiej pogoni za seksem jest jak najbardziej na plus. No cóż, przychodzi mi tylko polecić.


czwartek, 4 kwietnia 2013

Sailent Hill Apokalipsa (2012)

Silent Hill: Apokalipsa
2012

WYJEDZCIE I NIE WRACAJCIE
W nieodgadniony nam sposób do normalnego świata wraca Sharon, nastolatka żyje z ojcem. Po nocach śnią jej się koszmary które nawołują ją aby powróciła do Sailent Hill. Rodzina próbuje trzymać się z daleka od tego miejsca, jednak kiedy ojciec zostaje uprowadzony jest tylko jedna możliwość aby stawić czoło koszmarom sennym i odzyskać ojca. Podróż do Sailen Hill.

Ta część kultowej serii Sailent Hill jest dla mnie absolutną klapą na każdym poziomie. Twórcy filmu wyraźnie starali się za bardzo, czasem pomimo że starasz się za mocno pewne rzeczy i tak nie chcę do siebie pasować. Kontynuacja jednego z moich ulubionych horrorów jak dla mnie to dno.

Od pierwszych minut filmu jesteśmy dosłownie bombardowani sailent hillem, potwory non stop. Jeszcze nie znaleźli się w potępionym mieście, to w centrum handlowym, bach ludzie bez twarzy. Przytłoczenie sprawia że widza zaczyna to męczyć a co najgorsze nie wprowadza to żadnego klimatu grozy. Istna gra, tylko wyciągnij giwerę i strzelaj do tych cudaków. Historia naciągnięta do granic możliwości, jak można idealnie ułożoną historię poszerzyć i tym samym naciągnąć ją i zepsuć? Ja się pytam dlaczego?

Aktorstwo... Adelaide Clemens grająca Alesse, Chryste jakim cudem przeszła jakiekolwiek castingi, jaki kretyn obsadził kogoś tak pozbawionego emocji i z tak irytującym jednym, cierpiącym wyrazem twarzy w tej produkcji? Nawet sam Sean Bean swym kunsztem nie pasował do tego chłamu.

I kretyńskie zachowania, rano w szkole cię poznałem a po południu już zależy mi na tobie i będę cię chronił żeby nie wiem co bo zależy mi na tobie. WTF? Weźcie się wy wszyscy po amerykańsku zastrzelcie, bo jeżeli powstanie jeszcze jedna część Sailent Hill, również doszczętnie niszcząc genialną jedynkę to sama się zastrzelę.

A no tak, wypada wspomnieć o plusach, muzyka, ale żeby jej posłuchać wystarczy oglądnąć część pierwszą i już na niej poprzestać.


poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Hostel (2005)


HOSTEL
2005

W EUROPIE MOŻNA KUPIĆ WSZYSTKO
Troje mężczyzn podróżuje po Europie, nie stroni od kobiet i używek. Kiedy trafiają do Słowacji po kolei zaczynają w tajemniczy sposób znikać. Ostatni żywy próbując odnaleźć zaginionych kolegów odkrywa szokującą tajemnicę. Bo za pieniądze można kupić wszystko.

Nie do końca pamiętam moje pierwsze odczucia po oglądnięciu Hostelu po raz pierwszy. W roku 2005 brutalność filmu potrafiła porządnie zszokować, bo na chwilę obecną można przeczytać komentarze że to "lajtowy" horrorek. 

Jednak od zawsze Hostel kojarzy mi się z filmem dla nie wymagającej i wręcz prostej publiki, dlaczego? bo jest to czysta rozrywka. Tona golizny przez pierwsze 30 minut a później teatralne mordowanie, obcinamy palce, wydłubujemy oczy, wiercimy dziury w ciele. Krzyczą, uciekają, przeklinają. Klasyk.

Jednak czego nie można zarzucić filmowi to braku klimatu, Słowacja w której czas zatrzymał się jakieś 60 lat temu, brudna, obskurna i biedna. Stary Budynek wręcz rzeźnia, gdzie w piwnicach które przypominają lochy bogacze realizują chore fantazje. Muzyka jest komiczna i mierna.

Oczywiście oryginalna historia, dobrze dopracowana. Bogaci z całego świata zjeżdżają się żeby kupić sobie człowieka, aby następnie zrobić z nim co im się żywnie podoba. Tani hostel w którym szuka się potencjalnych ofiar, dziewczyny dostarczają towar, zabawne bo gdyby faceci za cyckami nie lecieli może wycieczkę po Słowacji zakończyli by żywi. Uwielbiam kiedy amerykanie postrzegają Europę w kryteriach trójkąta bermudzkiego, niebezpieczna słowiańszczyzna.

Jest Tarantino jest i jatka. Myślę że na chwilę obecną Hostel to już klasyka. Wypada go oglądnąć.
+

Archiwum bloga