sobota, 5 maja 2012

Droga bez powrotu (2003)


 
"Droga bez powrotu"
(Wrong turn)
2003

"...Wyjdziemy z tego obiecuje!.. I już nigdy nie pojedziemy do lasu..."
 Grupa ludzi spotyka się w lesie, jedni postanawiają pomóc przyjaciółce, która właśnie rozstała się z chłopakiem, mężczyzna chciał ominąć zakorkowaną autostradę. Nie udało się, cała grupa szukając pomocy, natrafia na bandę kanibali i pozostaje im tylko walka o życie.
W filmie pojawia się motyw mutantów, zmutowani genetycznie z powodu wieloletniego kazirodztwa. Obraz rodem z "Wzgórza mają oczy" jednak o niebo ciekawszy, bynajmniej według mnie. Horror mi się podobał, ponieważ był bardzo stonowany, nie było w nim przesady. I coś, co się rzadko zdarza to ludzkie odruchy. Mamy kanibali (napomknę, że sama charakteryzacja jest naprawdę rewelacyjna), możemy na początku filmu zaobserwować jak żyją, możemy dostrzec pewne "ohydy" jak na przykład wątroba w lodówce, czy też jak zjadają jedną z uczestniczek wyprawy i właśnie tutaj widzimy poharataną twarz, czy dosłownie wyskrobaną nogę, jednak samego momentu zjadania reżyser nie pokazuje, zostawia to naszej wyobraźni. Więc mamy horror bez specjalnego rozlewu krwi, bez pokazania jak żywią się ludzkim mięsem, można sobie wyobrazić jak ohydne musi to być. Jak dla mnie plus ogromny, ponieważ nie lubię rozlewu krwi, uważam, że horror powinien być straszny a nie obrzydliwy. Jest wytyczona granica, więc obraz jak najbardziej w dobrym guście, flaki na ekranie nie latają.
To, co podobało mi się również to parę bardzo nastrojowych scen, ciężko wytworzyć klimat pełnego napięcia, w tym filmie się to udało, zaczynając od początku scena w której ofiary próbują na palcach opuścić chatę swoich oprawców, kiedy Ci śpią, siedziałam na tej scenie jak na szpilkach. Czy też zerkając na koniec, moment w wierzy obserwacyjnej. Miejscem akcji jest las, nic a nic oryginalny, ale za to straszny. Są dwa miejsca w których można stworzyć groźny klimat jest to las i jakaś mała zapomniana przez ludzi miejscowość.
Aktorstwo, nie wyborowe, ale rozpoznawalne takie jak główny bohater Desmond Harrington który grał w takich filmach ja  "statek widmo" czy w serialu "Dexter", czy towarzysząca mu Eliza Dshku którą pierwszy raz widziałam w "Buffy postrach wampirów". Minus za postać Emannuele Chriqui, jako sama aktorka nie jest zła, postać w jaką przyszło jej się wcielić pobiła wszystkie rekordy mojej irytacji.
Oglądając go poraz kolejny wczoraj, zauważyłam że trwa on zaledwie 1h 15 min, a akcja w filmie wydaje się poniekąd rozległa, uważam że nie można powiedzieć że film przynudza, bo cały czas jest pościg i napięcie.
Minusy hmm, szczerze nie ma większych jeśli o mnie chodzi, chociaż w scenie kiedy spoglądają z wierzy obserwacyjnej w poszukiwaniu drogi a przed nimi rozdziera się tylko ogromny hektar lasu zastanowiłam się czy takie miejsca jeszcze istnieją, bo ciężko w to uwierzyć :P ;)
Film ogólnie nie jest ani specjalnie oryginalny ani przełomowy, jednak ze wszystkich filmów, w których wystąpili zmutowani kanibale ten był zakładam najlepszy. Przyzwoity film grozy na pewnym poziomie, nie przynudza na pewno warto go zobaczyć.
Dzisiaj mam zamiar zabrać się za część, 2 której jeszcze nie widziałam.
reżyseria: Rob Schmidt
  
4/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga