sobota, 5 maja 2012

Kult (2006)


 
K u l t
(the Wicker man)
2006

"Pozwalam wam zejść mi kurwa z drogi"
Do oglądnięcia filmu często zachęca nas znane aktorstwo, i jak to czasem bywa nawet dobre aktorstwo nie może obrazu uratować.
Kult porusza problem z którym lubię się spotykać a mianowicie małe miasteczka czy w tym przypadku wyspę na której jakby czas się zatrzymał, a ludzie na niej mieszkający to zazwyczaj wyznawcy jakiejś nienazwanej sekty rządzącej się własnymi prawami. Może to całe odizolowanie od wielkiego świata, zmienia ludzką mentalność, wprowadza przeczucie że można ludziom wpoić, jakieś wyznanie, uzasadnić dlaczego złożymy człowieka w ofierze i żaden mieszkaniec nie zawaha się zabić.
Osobą budzącą niepokój jest mała dziewczynka o imieniu Rowan, która wprowadza dozę tajemnicy niczym Alessa z „Sailent Hill” i na tym podobieństwo się kończy, śledzimy los dziewczynki, czy żyje? Czy nie żyje? A może w ogóle nie istnieje. 
Muszę napisać że oglądając film miałam trochę przeczucie jakbym oglądała „sexmisje” z małym wyjątkiem, idealne społeczeństwo w którym rządzą kobiety a mężczyźni służą jako pomoc, bądź po prostu do prokreacji.
Fabuła opiera się na pogoni za niewidzialnym dzieckiem, które trzeba ocalić i nie powiem że czasem wieje nudą czego najbardziej brakuje? Ważnego w horrorach napięcia i elementu zaskoczenia. Wszystko jest aż nadto spokojne i nudnawe, chociaż samo założenie filmu jest dobre.
Największym plusem obrazu jest Nicolas Cage, po prostu uwielbiam postać którą grał, pełną furii, rozgoryczenia i wiecznego napięcia, dosłownie furia. Ani przez moment nie zawiódł mnie podczas oglądania tony kobiet którym powaga i spokój nie znikały z twarzy. Postać która wszystko chciała mieć obrazu, nie prosił i nie miał poszanowania dla dziwactw odprawianych na wyspie. Swoją postać zagrał genialnie.
Jednak żadnego pozytywu nie mogę powiedzieć o Kate Beahan która zagrała Willow, jej ciągłe przerażenie na twarzy, otwarte usta i brak czegokolwiek do powiedzenia, po prostu mnie drażnił. Bardzo bezbarwna postać która była tak ważna w całej sprawie.
No i zakończenie, które mnie całkowicie nie usatysfakcjonowało, [ uwaga spoiler] nienawidzę jak przedstawione w ten sposób społeczeństwa stawiają na swoim (było tak też w przypadku „Dorothy Mills”), kiedy normalne prawa ich nie obowiązują i nie ponoszą odpowiedzialności za swoje czyny)
[koniec spoilera]
Film pierwszy raz oglądałam dość dawno więc nie jestem w stanie teraz powiedzieć czy zakończenie mnie zszokowało, czy spodziewałam się takiej zmiany akcji, ale mogę powiedzieć jedno nie podobało mi się to.
Film dość mdły reżyserowi Neil’owi LaButo’wi lepiej wychodzi reżyserowanie komedii niż horrorów. Film na pewno warto oglądnąć ze względu na grę Nicolasa Cage’a.
reżyser: Neil LaBute
  
5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga