sobota, 5 maja 2012

Stay Alive (2006)


 
"Stay Alive"
2006

Na film bardzo się ucieszyłam, jestem powiedzmy fanką postaci hrabiny Elżbiety Batory. Film niedoświadczonego reżysera więc nie można go ostro krytykować. Jak na początkującego nie poszło mu źle! Film jest odmianą, gra komputerowa która zabija, brzmi banalnie? a jednak, trzyma w napięciu jak i jest bardzo realistyczna.
Scenariusz sam w sobie uważam że jest bardzo dobry, dopracowany. Młodzi ludzie którzy jakimś przypadkowym trafem otrzymują grę komputerową, "Stay alive". W momencie w którym, osoba przegrywa w grze w taki sam sposób ginie w rzeczywistośći, i naprawdę w niebanalny spoób.
Aktorstwo przeciętne nie zachwyca tak samo jak dialogi. Rozczarowała mnie postać grana przez Samaire Armstrong, zagrała głupiutką blondyneczkę biegającą cały czas z otwartą buźką, jakby nie wiedziała co ma w danej chwili powiedzieć. Jednak cały czas jest akcja, nie można usnąć. Wprowadziła element przyprawiający o ciarki a mianowicie odłos drżącego na płaskiej powierzchni pada do gry. 
Największe minusy, hmm niestety ale wykonanie, bardzo słaba grafika gry, przeniesiona na inną płaszczyznę. Rozumiem że kiedy budżet jest mały trudno zrobić coś konkretnego, ale dało by się to zrobić w bardziej prosty sposób, ale przynajmniej wygląd był by bardziej realistyczny i mniej sztuczny. No i to co mnie zawiodlo najbardziej, zbyt malo poświęcono uwagi najważniejszej postaci, Elżbiecie Batory, cały film jest o niej, powinni byli wgłębić się bardziej tę postać gdyż była bardzo interesująca. Użyczyli sobie jej nazwiska i praktycznie zrobili z niej morderczynię z gry. Hmm film inspirowany jej historią a zalwdwie ochłapy o niej.
Momenty narastającego napięcia jak i ataku Eli ;) były dobre, nie powalające ale można było nie raz się przestraszyć. Ważny w horrorach w których morderca jest "duchem", jest jego wygląd, poprostu musi być dobry. Mamy czasy w których bardzo ciężko jest stworzyć coś oryginalnego, większość czerpie się teraz z białych zjaw rodem z klątwy. Naszczęście w filmie nie było białej zjawy, tylko postać komputerowa (graficznie niedorobiona), uważam że w tej roli powinno się obsadzić jakąś kobietę, wprowadziła by o wiele więcej strachu, jako namacalna osoba.
Występujące banały nieuniknione, mowa o rozłące, w każdej możliwej chwili niebezpieczeństwa, rozdzielają się zamiast trzymać się razem. 
Niedorobiony i niedopowiedziany, jednak scenariusz bardzo mi się podobał, i na pewno nie jest to horror na jeden raz.
~~
reżyseria > William Brent Bell
  
3/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga