sobota, 5 maja 2012

Pozwól mi wejść (2010)


  
Pozwól mi wejść
let me in
2010


Powiem tak, o filmie nie wiedziałam kompletnie nic. Miałam sobotę wolną i zobaczyłam w telewizji, krótki zwiastun filmu i od razu stwierdziłam, że idziemy na to do kina. Żeby zaostrzyć apetyt, pomyślałam że nic o filmie nie będę wcześniej czytać. Zazwyczaj lub pewnie zawsze, kiedy siadam do jakiegoś filmu, co nieco o nim wiem, poczytam parę recenzji, zahaczę o sens treści. W tym wypadku nie wiedziałam nic. Wiedziałam, że horror i tyle.
Cóż przywitały mnie dwie niespodzianki, i to niestety nie miłe, pierwsza byłą taka, że w grę wchodziły wampiry, (co osobiście dla mnie nie jest niczym strasznym) a druga, ważniejsza to kompletna nuda zważywszy na fakt, że to był film akcji.
Przychodzi mi na myśl jedno skojarzenie, "Zmierzch" w wydaniu bardziej brutalnym. Zwłaszcza, kiedy chłopak pyta dziewczynkę: "ile masz lat"? "12" - Odpowiada, "a jak długo masz to 12 lat"? "Jakiś czas" - odpowiedziała. I naprawdę skojarzyło mi sie tylko ze zmierzchem. Brakuje tylko Edwarda ze swoją słynną czupryną.
Zaczynasz oglądać kompletnie nie mając pojęcia, o czym film będzie, siedziałam w skupieniu próbując wyłapać cały sens, czekając na akcję, no i czekalam tak 40 min. zanim cokolwiek zacznie się dziać. Na film zabrałam swojego chłopaka, jak to mężczyźni niemal umarł z nudy oglądając, między nudnymi ujęciami, słyszałam głośne jego westchnięcia, pokazujące zniecierpliwienie i znudzenie i nie mogę go za to winić.
W filmie mamy małą 12-to letnią dziewczynkę w tej roli Chloe Mortez, co akurat jest ogromnym plusem, ponieważ ubóstwiam tę młodą aktorkę, która ma częstą styczność z horrorem. W roli zimnej wampirzycy wypadła świetnie. Przez dłuższy czas zastanawiałam się, czy dziewczynka naprawdę jest wampirem czy tylko jakimś stworem, do końca nic nie zostało wprost powiedziane, można się tylko domyślić.
Wampirzyca została pokazana w sposób bardzo brutalny, jedyne, co nią kierowało to głód, stojąc na granicy między głodem a krwią, nie miało dla niej znaczenia nic. Dopadała pierwszą lepszą ofiarę i wysysała z niej życie. Jej obecny towarzysz ze względu na swój wiek, nie był już dużej w stanie się nią opiekować jak i zaspokajać jej głodu. Abby, potrzebowała osoby zastępczej, kogoś, kto po śmierci "ojca" się nią zajmie, zajmie się jej pragnieniem. Ze swoim "równolatkiem" poczuła pewną więź. 12 letni chłopiec Owen w tej roli chłopiec Kodi McPhee, którego miałam okazję oglądać w bardzo dobrym filmie "The Road". Owen jest outsiderem, gnębionym przez swoich rówieśników, przeżywa rozstanie rodziców. Desperacko poszukuje przyjaciela, więc bez większych oporów akceptuje to kim jest Abby. Staje się ona dla niego ważna bez znaczenia, czym jest.
Tak, więc przez całe 1.5h możemy obserwować skomplikowane relacje, dwójki dzieci i bardzo mało akcji, film naprawdę przynudza pomimo ciekawego scenariusza.
Jedyną straszną sceną jest ta, w której Abby sama musi znaleźć sobie pożywienie, zamienią się w potwora i atakuje człowieka, scena, w której poznajemy jej prawdziwą naturę. Jedyna scena godna uwagi. Film niewątpliwie jest bardziej dramatem niż horrorem, ja jestem jednak fanem tego drugiego gatunku i wolę więcej akcji i przerażenia. 
Pozwól mi wejść, jest Remakiem filmu Szwedzkiego, który jak czytałam jest o niebo lepszy od amerykańskiej produkcji, oryginału nie widziałam, ale mam zamiar, skoro warto, a nalewno chętnie oglądnę scenariusz w lepszym wykonaniu.
~~
reżyseria: Matt Reeves

  
2/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga