czwartek, 28 czerwca 2012

The Pact (2011)

The Pact
2011
Mamo kto stoi za Tobą?
Annie po namowach swojej siostry postanawia zjawić się w swoim rodzinnym domu. Obie przybyły na pogrzeb swojej matki którą darzą szczerą nienawiścią za to że znęcała się nad nimi kiedy były małe. Po przyjeździe Annie odkrywa że jej siostry nie ma w mieszkaniu, w nocy w domu atakuje ją jakaś nieznana siła, już bierze nogi za pas kiedy zatrzymują ją więzy rodzinne, jej siostra. Co się z nią stało i gdzie się znajduje.
Film bardzo mnie zaskoczył, pozytywnie. Po dość mocnym wstępie ogarnia nas swoisty brak akcji, niby coś się dzieje jednak zaczynamy ziewać i rozglądać się po pokoju a to nie potrzebnie, bo warto przetrwać tę chwilę bez akcji aby upajać się resztą filmu. 
Na początku zdawać by się mogło że od razu dostajemy odgrzany kotlet, ghost story. Duch rzuca ludźmi po mieszkaniu zapewne wyrodna matka po śmierci postanawia nadal dręczyć swoje potomstwo nic bardziej mylnego. Scenarzysta funduje nam dwu krotny zwrot akcji który mocno wciąga i jednocześnie zadziwia. 
Najciekawszym zwrotem akcji jest kiedy Annie w końcu udaje się zobaczyć nękającą ją postać i okazuje się że kobieta w kwiecistej sukience jest jej całkowicie obca, czego chce od niej duch kobiety której nigdy nie poznała a nawiedza ją w jej własnym domu? Od tego momentu obserwujemy dochodzenie, (moment w filmach które osobiście uwielbiam). 
Całość zaczyna bardzo wciągać kiedy okazuje się że fabuła wcale nie jest taka oczywista a to nie koniec niespodzianek. Nasze kochane duchy w "The Pact" wcale nie są głównym zagrożeniem, zupełnie jak w "Gothice" duch to tylko umęczona dusza która potrzebuje uwolnienia. Zupełnie ciekawie robi się kiedy całość zaczyna haczyć o seryjnego morderce z lat 80 zwanym Judaszem ( niestety kiedy nasza pani medium pada na ziemię i krzyczy "Judasz" moim pierwszym skojarzeniem była Lady Gaga za co mi strasznie wstyd przed samą sobą) 
Mamy oczywiście momenty pełne napięcia jak i straszne momenty, film o niskim budżecie ale jakże przywrócił mi wiarę że jeszcze można stworzyć naprawdę ciekawe i zaskakujące historie w świecie horroru. 
Minusy; na pewno brak muzyki która dodała by napięcia w niejednej scenie, do minusów mogę też dodać główną bohaterkę która nie do końca spełniła moje oczekiwania, ale to mały minus. 

Szczerze polecam!
*

środa, 27 czerwca 2012

Sanktuarium 3D (2011)

Sanktuarium 3D
(Hidden 3D)
2011

Niechciany prezent od znienawidzonej matki
Ta produkcja bardzo długo leżała na moim pulpicie aż w końcu zdecydowałam się po nią sięgnąć, na szczęście nie musiałam jej oglądać w 3D, czego bym na pewno nie zniosła.
Brian Karter po śmierci matki dostaje list z którego dowiaduje się że dostał w spadku stary ośrodek uzależnień który należał do jego zmarłej matki. Co ciekawsze do tej pory był święcie przekonany że ów szpital został zburzony dawno temu. Nie mając żadnych stosunków z matką nie ma zamiaru miejsca odwiedzić, jednak daje się namówić znajomemu który w starym budynku widzi sposób na ładny zarobek. Więc zbierają ekipę i ruszają zwiedzić stary budynek który jak nie trudno się domyślić skrywa jakąś tajemnicę.
Hmm zacznę może od plusów filmu bo jest ich zdecydowanie mniej, plusem będzie sam obiekt, jak nigdy miałam okazję oglądać film w bardzo wysokim HD, biel na ekranie aż rozświetla mój pokój naprawdę dało się odczuć sanktuarium na ekranie, widzimy spokojne i jasne pomieszczenie podczas którego zwiedzania główny bohater odkrywa ukryte przejście prowadzące w dół. I w tym momencie zmieniamy miejsce akcji ze spokojnego kościoła w mroczne podziemia. Podobała mi się bardzo muzyka która towarzyszyła nam przez cały seans, naprawdę potrafiła wprowadzić nas w klimat w tym jakże tragicznym obrazie. I na tą chwilę skończę z plusami.
Co mnie bardzo poraziło to gra aktorska, jedyna bohaterka która mnie nie irytowała to drugoplanowa Kimberly która także miała najbardziej racjonalne podeście do całości, kiedy jeszcze nie weszła do budynku już chciała uciekać. Cała reszta a zwłaszcza Jordan Hayes grająca Vicky... jakże drewniana twarz wiecznie robiąca słodki miny uhg.
Historia jest dziwna mało ciekawa, nie będę jej opisywać gdyż wyjaśnia się przez cały film a jeżeli ktoś się na niego skusi nie chcę spoiler ować. Szalona doktor Frankenstein przeprowadzała eksperymenty w wyniku czego powstało "coś" przez cały film się zastanawiałam czym to jest, to są duchy? wynik końcowy dał mi coś w rodzaju dzieci zombie, bardzo mało oryginalne, dobrze znane i nie straszne. nie wiem kto znalazł by uciechę w tym obrazie, nędzne z niego ghost story, powtarzający się jeden straszny elemenrozświetlat przez cały film, dziecko stojące tyłem pod ścianą. pomimo bardzo brutalnego stylu zabijania przez cały film nie ma ani kropli krwi, każda scena mordów jest jakby zasłonięta. Zakończenie, w horrorach nie często spotykamy się z happy endem, w sanktuarium zakończenie jest wręcz heroiczne w ostatniej sekundzie bohaterowie znajdują wyjście z opresji jakże oczywiste. Nie polecam, zupełnie nic nie znacząca produkcja
*

niedziela, 3 czerwca 2012

Mother's Day (2010)


Mother's Day
2010


 "Poprostu wprowadziłaś się do złego domu"
Gdzieś na dworze hula tornado, w piwnicy domu gos
podarze zabawiają gości, do tego samego domu trafia trzech braci, jeden postrzelony. Jedna rzecz im nie pasuje, w ich domu mieszka ktoś inny. Przestępcy z bronią, kontra niewinni i przerażeni domownicy, co w takim razie należy zrobić? Zadzwonić po mamę.
Reżyser trzech "Pił" serwuje nam dość ciekawą jatkę. Film prowadzi poprzez znany nam schemat, ale to nie szkodzi, nie oczekujemy nowej Ameryki, tylko ciekawej rozrywki, a taką "Mother's Day" nie wątpliwie nam daje.

Podobał mi się fakt że całość reżyser zostawił przypadkowi, nikt nikogo nie chciał zabijać, na początku, wrócili do swojego domu, który okazał się zamieszkany przez kogoś innego, wszystko dlatego że najstarszy nie skontaktował się z ów matką która powiedziała by że dom już do nich nie należy. Obserwujemy jednego z braci, zdecydowanie szalonego, innego postrzelonego i najstarszy który stara się zachować spokój, a więc czekamy na gościa głównego, na matkę i nie wątpliwie nie możemy się doczekać żeby poznań rodzicielkę przestępczej rodzinki. 

Jest i ona, grająca matkę Rebecca De Mornay ("Tożsamość), to wyrachowana kobieta, wydawać by się mogło że wręcz rozsądna kobieta, od razu zaczyna przepraszać za zaistniałą sytuacje, i szczerze zaznacza że jak tylko zdobędą pieniądze żeby uciec nikomu nie stanie się krzywda. Obserwujemy dziwne relacje między każdym z rodzeństwa a matką, matka w oczach każdego z nich uchodzi wręcz za nieomylne bóstwo, które ponad wszystko ceni wartości rodzinne. I do tej pory całość plasuje się niezwykle spokojnie, ponieważ wygląda na to że nikt nie zginął by gdyby nie było takiej potrzeby, gdyby nie wola przetrwania. 
Nasza jatka zaczyna się kiedy dowiadujemy się że spotkanie ogółu wcale nie było bez przyczyny, synowie przesyłali matce pieniądze na ów adres, jak wiadomo ona już tam nie mieszkała, zaczyna się nerwowa atmosfera, kto kłamie, czas ucieka, na jaw wychodzą tajemnice.
I oglądając film naprawę mamy wrażenie że współpracując nikomu nie stało by się nic złego, bo przecież Matce nie o to chodziło, bohaterowie stają przed wyborem "robić coś czy kompletnie nic". Robi się podział i zaczyna się nasza jatka, krew, ból i dużo krzyku. Sama matka z biegiem filmu sama pokazuje że nie do końca jest taka normalna, na jaką próbuje pozować, obdarzona wielką miłością swoich dzieci, mam wrażenie że codziennie obchodzi dzień Matki.
Obraz pomimo schematycznośći jest świetną rozrywką i ma naprawdę ciekawy główny wątek, miłość matki do swoich dzieci i vice versa.
*


Archiwum bloga