wtorek, 13 listopada 2012

Apparition (2012)


The Apparition
2012

Twój dom nawiedzają duchy? Wiń swojego chłopaka
Na samym początku film wprowadza nas w klimaty spirytystyczne, najpierw udany seans z lat 70, a później kolejna próba tym razem w czasach obecnych przeprowadzona przez studentów, również zakończona sukcesem, jednak tym razem coś poszło nie tak, ktoś się wydostał.

Zachęcający plakat filmowy z rzeczywistością nie ma nic wspólnego. Dwójka studentów Kelly (Ashley Green) i Ben (Sebastian Stan) mieszkają w wielkim domu rodziców dziewczyny na nowo wybudowanym osiedlu. Kawał pustyni jak się można domyślić i jedynie paru mieszkańców. I powiem, że pomimo spirytystycznego początku film rozwija się dość nudno i niestety muszę ponarzekać na Ashley, której gra nie dość, że była fatalna to po połowie nie można było oglądać tych wymuszonych do granic możliwości emocji.

Ale mamy i zwrot akcji, zaczyna się dziać coś ciekawego. Myślę że każdy kto film zobaczy od razu porówna go do Paranormal Activity tylko bez amatorskiego nagrywania. Zaczynają się dziać niepokojące rzeczy, drzwi się same otwierają, ubrania w szafie magicznie się splatają, nowiutki dom pokrywa pleśń. I na tym kończą się pozytywne emocje. Minusów jest sporo, przede wszystkim wielo wątkowość, tak w tym przypadku to wielki minus, mamy nawiedzony dom, później to lokatorzy są nawiedzeni po drodze znalazła bym jeszcze parę a zakończę na inwazji duchów z czyśćca, brzmi interesująco? Absolutnie takowe nie jest.

Bardzo odgrzany kotlet w dodatki w słabym wydaniu. Po paru scenach które rozruszały produkcję robi się naprawdę nudno. Historia też jest bardzo słabo zgrana, bo nic się z niczym nie łączy. 

W filmie występuje również 

Tom Felton i niestety prawdą jest to że są ludzie jednej roli, mimowolnie chichotałam pod nosem jak pojawiał się na scenie i cały czas myślałam tylko o tym żeby wyciągnął różdżkę i walną jakimś zaklęciem żebyśmy mogli iść do domu. 

Niestety bardzo nudny pozbawiony sensu horror aż smutek łapie za serce bo można wyczuć w nim niewykorzystany potencjał. Najlepsza scena to ta w której po przebudzeniu się Kelly odkrywa że wszystkie drzwi w domu są otwarte, jedyny klimatyczny moment na tym fragmencie proponuje zakończyć oglądanie.




2 komentarze:

  1. Aj... a ja czekałam na ten film z wielką nadzieją :-( No ale cóż, trzeba będzie obejrzeć tak czy tak. Dziękuję za recenzję!

    OdpowiedzUsuń
  2. A już miałem ochotę na ten film, Twoja recenzja odwiodła mnie od tego i od spędzenia kolejnych minut na nudzeniu się i zastanawianiu się kto i dlaczego daje kasę na takie filmy? Thx za recenzję.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga