sobota, 5 maja 2012

Ostatni egzorcyzm (2010)


  
Ostatni Egzorcyzm
(The latsExsorcism)
2010

Bardzo, ale to bardzo długo podchodziłam do tego obrazu. Przeleżał na moim dysku twardym ze dwa miesiące zanim postanowiłam po niego sięgnąć i to tylko z braku wyboru, bo nic innego mi nie zostało.
Wiedziałam, że film muszę zobaczyć i z góry go skreśliłam a to dlaczego? Głównie sposób nakręcenia. Film miał wyglądać jak dokument, to sprawia że widz wczuwa się mocniej w sytuacje ludzi, a co najważniejsze pomaga odczuć jakoby nakręcony materiał był prawdziwy. Jedynie Blair witch project wprowadził mnie w ten nastrój i był w 100 % trafiony. Jednak po obejrzeniu szeregu filmów, które były istną torturą jak np. "kwarantanna". Zanim do niego usiadłam stwierdziłam, że to już nie działa, daje tylko złudne uczucie, a widz nie da się kolejny raz oszukać.
I muszę z przekonaniem stwierdzić, że błędem było go skreślić. Po oglądnięciu zdziwiło mnie również jak nisko film został oceniony przez widzów, a przecież naprawdę nie był taki zły, spodziewałam się czegoś zupełnie gorszego. Poczucie amatorskiego kręcenia, wcale nie przeszkadzało jak zwykle.
I w tym miejscu zacznę od plusów produkcji  a to przede wszystkich aktorstwo. Aktorzy zarówno wielebny Cotton jak i nawiedzona Nell, grali po prostu rewelacyjnie, niesamowicie realnie. Co jest bardzo ważne w tego typu produkcjach, mamy odnieść wrażenie że sytuacja jest realna, więc nie ma mowy o drewnianym aktorstwie. Zwłaszcza dziewczynka grająca Nell, zagrała świetnie, dwie różne postacie, niesamowicie niewinną dziewczynkę jak i opętaną. Bardzo fajnie się ją oglądało.
Realizm został również zachowany ponieważ, autor nie do końca daje nam odpowiedz na wszystko. Z dziewczyną jest coś nie tak, zakładamy opętanie, jednak sama Nell nigdy nie daje nam świadectwa tego, owszem jej ciało nienaturalnie się wygina ale to wszystko. W drugiej połowie filmu ogląda się obraz znacznie lepiej, nie powiem ale przy zgaszonym świetle miałam stracha. Nic nie jest podane na tacy, całość jest bardzo złożona, mamy kaznodzieje który nie wierzy w opętania i egzorcyzmy które odprawia są "udawane" a kiedy spotyka sie w końcu z opętaniem które robi wrażenie prawdziwego nie wie jak ma zareagować. Mamy ojca dziewczynki na którego spadają wszystkim oskarżenia, co się okazuje w całości niesłuszne. No i mamy zakończenie rodem z Blair Witch project, czytałam dużo wypowiedzi i ludziom naprawdę zakończenie się nie podobało, dlaczego? Jest genialne to najlepszy moment w filmie dając mu charakterystyczną scenę, będę go długo pamiętać. Końcówki nie dało się odgadnąć to i że nie została wyjaśniona prawie w ogóle daje widzowi pole do popisu, możemy wymyślić w tym miejscu mnóstwo motywów, długo polemizować nad zakończeniem, film tak naprawdę się nie skończył, o co w nim tak naprawdę chodziło? I wcale nie chodzi tu o to że był bez sensu, od początku to była zagadka, i zapewne większa niż jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Na końcu zagadką i tak pozostała.
Minusy. Są i minusy, a przede wszystkim długa i mocno ciągnąca się akcja, zanim coś zaczyna się dziać w domu sweetzer'ow możemy obserwować naprawdę nudną akcję, rodem z nudnego i nieciekawego dokumentu. Tak naprawdę akcja zaczyna się w ostatnich 20 minutach produkcji. Jednak pomimo całej tej nudy, koniec jak dla mnie zakrywa wszystkie wady.
Oczywiście założenie filmu jak najbardziej oklepane, dużo tej rzekomej "autentyczności" dzisiaj jest. Jednak niesamowicie ciekawą historię, która nie została w całości przedstawiona, duży plus ode mnie.
reżyseria:Daniel Stamm
    
7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga