piątek, 25 maja 2012

Ostatni dom po lewej (2009)

Ostatni dom po lewej
(the last house on the left)
2009

Nie rozmawiaj z nieznajomymi
Remake thrilleru z 1972 roku w nowym wydaniu. Na początku filmu obserwujemy sielankę, idealna rodzina wybiera się na wakacje do swojego letniego domku, ojciec lekarz, słodka nastolatka, grzeczna dziewczynka, bardzo dobra pływaczka. Od nadmiaru ideału nasuwa się tylko jeden wniosek, tej rodzinie w krótkim czasie przytrafi się coś bardzo złego.
Jak to w tego typu filmach bywa, ofiary same proszą się o problemy, pierwsza zasada jaką uczą nas rodzicie, kiedy wybywamy na dwór bawić się z rówieśnikami: "Nie rozmawiaj z nieznajomymi". No ba i nie idź z nimi do ich pokoju motelowego, zwłaszcza jak wyglądają zdecydowanie niepokojąco.
Główna bohaterka Mari wraz z koleżanką są bardzo ufne i postanawiają popalić trawkę z przypadkowo poznanym chłopakiem, nie spodziewanie do motelu wraca jego rodzina, która okazuje się być ścigana za popełnione zbrodnie. Jako iż dziewczyny widziały ich twarze ich przyszłość zaczyna być bardzo wątpliwa.
Bardzo lubię tego typu filmy czyli realne zagrożenie które gdzieś tam czeka na każdego z nas, rodzina często powtarza że oglądam zbyt dużo horrorów i jestem przewrażliwiona, no więc wolę się dwa razy upewnić czy zakluczyłam drzwi i dwa razy zastanowić nim zrobię coś głupiego.
Podobała mi się wola walki u dziewczyn, w akcji w samochodzie aż do feralnego lasu, obserwujemy walkę o życie, która niestety kończy się tragicznie. Podoba mi się oryginalność scenariusza, kiedy to oprawcy niczego nie świadomi idą po pomoc do rodziców Mari. W filmie mamy trzy czarne pozbawione sumienia charaktery i towarzyszy im jedna zbłąkana dusza w postaci syna głównego złoczyńcy, który pomimo obserwowania życia swojego ojca nie do końca akceptuje ich styl życia, kiedy orientuje się w jakim domu się znalazł nie daje rady udźwignąć ciężaru poczucia winy.
Kolejną ciekawą rzeczą jest przedstawienie łamania własnych granic, ile jesteśmy wstanie zrobić żeby chronić własną rodzinę? jaką postawę przyjmiemy wiedząc że gwałciciel i morderca naszego dziecka śpi spokojnie w naszym domku gościnnym, to tak jakby psychopatyczny umysł siedział cichutko w każdym z nas czekając na ujawnienie. Bo w takim momencie każdy z nas najpierw chwycił by za leżącą niedaleko siekierę a nie myślał o tym że los go kiedyś pokara za grzechy.
I mój ulubiony tekst w filmie, kiedy to Krug woła do ojca Mari "Kim wy jesteście ludzi i czego od nas chcecie?" o ironio! karma zawsze wraca.
Bardzo dobry Thriller, realny horror. można się nad nim zastanowić, może przytrafić się każdemu.
reżyseria:    Dennis Iliadis
*



piątek, 18 maja 2012

Kobieta w czerni (2012)

Kobieta w czerni
(woman in black)
2012


Pierwsza połowa XX wieku, w małym miasteczku w Angli, Crythin Gifford w dziwnych okolicznościach umierają dzieci, ludzie mówią że każdej śmierci towarzyszy kobieta w czerni. Młody notariusz przybywa aby zająć się sprawami zmarłej wdowy która mieszkała na niejakich węgorzowych moczarach. Nikt z mieszkańców nie chce mu udzielić żadnych informacji jak i nikt nie cieszy się z jego pobytu.

Kobieta która nigdy nie wybacza. Sama nie wiem czy czekałam na ten film czy na to żeby oglądnąć Harego Pottera w innym wydaniu. "Kobieta w czerni" całkowicie mnie zaskoczyła i zdradzę nawet że w bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu. 
Zacznijmy więc od samego niesamowitego miejsca akcji, nic tak nie pobudza wyobraźni jak mroczne i oddalone o naście lat miasteczko. Jak to ładnie w filmie zostało ujęte; nawet najwybitniejszy umysł narażony na dużą dawkę strachu może płatać figle. Nasz główny bohater Arthur zdaje się być pozbawiony uczuć, zimny i nieszczęśliwy. W filmie prowadzi nas historia i nie jest ona tajemnicą, bardzo szybko dowiemy się kim ów kobieta jest i dlaczego odbiera życie dzieciom, tak szybkie odkrycie kart w niczym nam nie przeszkadza, ponieważ obraz nadal trzyma wysoki poziom i napięcie.
Muszę pogratulować stworzenia tak przerażającej postaci jaką jest kobieta w czerni, naprawdę ciężko jest teraz stworzyć kreacje która jest wstanie przerazić zwłaszcza że tak wiele zostało już pokazane. Obraz przesycony jest przerażającymi momentami, nawet raz musiałam przymknąć oczy, co mi się raczej nie zdarza. Wszystkie elementy idealnie współgrały, grające zabawki które Arthur jednocześnie włącza są oryginalnymi zabawkami charakterystycznymi dla tej epoki, pożyczonymi od kolekcjonera. Przerażający charakterystyczny krzyk, kobieta duch o lodowatym sercu, kobieta która nie przebacza, nieszczęsna historia której nie da się uratować w żaden sposób. Genialna charakteryzacja.
Co mi się nie podobało to nagłe zaatakowanie strasznymi momentami, kobieta na dole, nagle za nim, krzesło zaczyna się ruszać, ktoś wisi, duch w błocie ... człowiek nie jest wstanie na to wszystko poprawie zareagować. Takie sceny powinny być rozłożone że tak powiem po troszku a zostaliśmy w połowie filmu nimi zaatakowani.
Daniel z niezwykle przygnębioną miną jak najbardziej pasował do roli wdowca, nie koniecznie pasował mi do roli ojca.
Historia jest prosta i klarowna, zdecydowanie lubię zakończenie, w stylu "the Ring". Kobieta która umarła będąc bardzo nieszczęśliwą i żywiąca ogrom gniewu to kobieta która po śmierci pragnie zemsty, nie można się przed nią uchronić, zostaje tylko żyć w strachu.
Jak na nasze czasy horror jak najbardziej godny polecenia.
reżyseria: James Watkins

poniedziałek, 14 maja 2012

Zaginiona (2012)


Zaginiona
(gone)
2012

O tym jak koniec zabija początek.Jill w zeszłym roku przeżyła koszmar na jawie, nieznany napastnik wszedł nocą do jej mieszkania i porwał ją kiedy spała, przerażona obudziła się w wykopanym w lesie dole w którym również odnalazła ludzkie szczątki. Szczęśliwym trafem udało jej się wydostać. Pomimo poszukiwań straszliwego dołu i szczątków nic nie odnaleziono. Stwierdzono że Jill wszystko sobie wymyśliła. Po roku od zdarzenia ginie jej siostra, dziewczyna sądzi że porwał ją ten sam napastnik jednak nikt jej nie wierzy i musi poradzić sobie na własną rękę.

Z niecierpliwością czekałam aż w moje ręce w końcu wpadnie ta produkcja i nie tylko ze względu na Amandę którą uwielbiam ale także bardzo ciekawy scenariusz i obiecujący zwiastun. Po drodze spotkałam się z masą negatywnych opinii zastanawiając się jak to możliwe że aż tak może się nie podobać, więc wczoraj otrzymałam swoją odpowiedz.
Początek rodzi w nas nadzieję na zaskakujące zakończenie, wszystko jest w należytym porządku, bardzo ciekawa historia i przeczulona Jill, nie wierząca w ani jej jedno słowo policja. Podobała mi się kreacja jaką stworzyła Amanda, bardzo zdeterminowanej postaci, świetne dialogi kiedy to główna bohaterka prowadząc śledztwo na własną rękę wydobywa poprzez różne kłamstwa istotne informacje, oglądając nie można powstrzymać się od komentarza "Ta dziewczyna jest świetna!". Częsty motyw policji która nie robi nic, zabawne również jak nie skupiła się na znalezieniu miejsca zbrodni, ale poruszyła niebo i ziemię żeby dorwać dziewczynę z "urojeniami".
Całość bardzo wkręca w połowie, ponieważ widz zaczyna się zastanawiać czy Jill rzeczywiście została uprowadzona w zeszłym roku, i pojawia się masa ewentualnych podejrzanych, niewątpliwie mamy wrażenie że to może właśnie sama szalona Jill jest mordercą. I z niecierpliwością czekasz na kumulacje całych przypuszczeń i właśnie w tym momencie ocena filmu spada do zera. Wyjaśnienie kluczowego wątku było tak banalne i nagle zakończone że nie mogłam w to uwierzyć, w dodatku kiedy zakończenie można było zrobić na tak wiele ciekawych sposobów reżyser funduje nam najprostszy z możliwych. I boli mnie to bo to mógł być naprawdę dobry Thriller. Buduje ciekawą historię, tworzy napięcie i ciekawość tylko po to żeby na końcu wcisnąć nam tanie zakończenie.
Buu szkoda.
reżyseria:    Heitor Dhalia

środa, 9 maja 2012

Paranormal Activity 3 (2011)

Paranormal Activity 3
2011
I to wszystko przez babcię
I doczekaliśmy się już trzeciej odsłony Paranormala, w zamyśle ma być również czwarta. Film ma albo miłośników albo wręcz odwrotnie. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy. Z reguły szczerze nie lubię filmów tego typu, a jednak pierwszy Paranormal mnie urzekł, a drugi podobał jeszcze bardziej. Więc chętnie sięgnęłam po kolejną odsłonę. 
Podobał mi się fakt że poprzednie części były schludnie i logicznie powiązane, tak więc i trzecia część nawiązuje do całości, jednak pomimo wszystkich plusów wydała mi się nad wyraz naciągana. Cofamy się do początków, główne bohaterki z poprzednich części są tutaj małymi dziewczynkami.
A dalej to już utarty schemat, osoba uwielbiająca kamerować (co przy okazji bardzo zwróciło moją uwagę, rok akcji w filmie 1988, a jakoś filmowania na zupełnie wyższym poziomie), pierwsza połowa filmu niesamowicie nudna, szczerze oglądając nie mogłam sobie przypomnieć czy pierwsza część również z początku się tak ciągnęła. Oglądając i w między czasie poziewując byłam już prawie pewna że ta część nie przypadnie mi do gustu. I tu się pomyliłam bo w tym momencie reżyser funduje mistrzowską scenę z opiekunką i duszkiem w prześcieradle za nią, rewelacja! 
Uwielbiam też horrory w których zagrożenie przychodzi nie tylko w nocy ale i bez skrupułów atakuje małe dziewczynki podczas popołudniowej zabawy.  
Jeśli chodzi o historię, nie podobała mi się, niby coś wniosła, ale nic nie wiem. Ciekawi mnie o czym będzie 4, cofną się jeszcze wcześniej, za czasów babci która lubi urządzać sabaty? i tam również będzie naginał dziadek z kamerką? Nie podobał mi się również fakt tak traumatycznego dzieciństwa którego w przyszłości żadna nie będzie pamiętać i te nagła śmierć na końcu .... 
Poniekąd schemat i napięcie trzyma poziom poprzednich części, oglądając nadal ma się to uczucie że "niby naprawdę", jednak to już wszystko naciągane.
I przepraszam za spoilerowanie !
reżyseria: Henry Joost, Ariel Schulman
3-/5

niedziela, 6 maja 2012

Intruders (2011)

Intruders
2011
recenzja może zawierać spoilery
Mia Farrow po znalezieniu tajemniczego opowiadania w korze drzewa, czuje się obserwowana przez tajemniczego intruza bez twarzy. W podobnym czasie jej ojciec John Farrow (Clive Owen) jest świadkiem wypadku na terenie budowy, gdzie pracuje. W ciemnym zakamarku szafy dziewczynki kryje się postać bez twarzy, która nie odejdzie dopóki nie dostanie tego czego chce.

Reżyser filmu "28 tygodni później" serwuje nam horror psychologiczny "Intruders" z obsadą gwiazd takich jak Clive Owen czy Carice van Houten. Jest do bardzo ciekawa produkcja. Przez cały film możemy obserwować dwie płaszczyzny, doje dzieci i dwoje rodziców, chłopiec i jego mama, Mia i jej ojciec John. Chociaż oddzieleni o tysiące kilometrów i wszystko wskazuje na zerowe powiązanie, nachodzi ich obu ten sam intruz. Widz z zaciekawieniem śledzi obie historie czekając na powiązanie, bo jakieś po prostu musi się pojawić.
W początkowych scenach, reżyser pokazuje nam zjawę bez nóg, która typowo kojarzy się z kostuchą, jednak później przyjmuje formę człowieka, w scenie która jest moją ulubioną, kiedy oboje wpatrują się w ciemny kąt szafy, a z niego wychodzi po prostu zakapturzony człowiek, genialna. 
Nie mogę również nie napomknąć o prostym wyglądzie napastnika, nie zawsze potrzeba ducha, z wykrzywioną twarzą, zakrwawionego z uśmiechem jokera żeby przerazić. Wystarczy postać której każdy z nas przeraził by się w ciemnym zaułku, zakapturzony człowiek w czarnej pelerynie niczym Ben Willis w "Koszmar Minionego Lata".
Całość jest bardzo ciekawa ze względu na fakt że tylko jeden z rodziców widzi tą samą postać co jego dziecko, powoli możemy obserwować, Jak zjawa zamienia się w konkretną postać która jest powiązana z obojgiem rodzin, jak głęboko zakorzeniony lęk łączy dwie postacie i pozwala im widzieć tą sama postać.
Kim jest Intruz bez twarzy i czego chce? Każdy się dowie oglądając film. Film pokazuje jak trauma pozwala wykreować fikcyjną postać, intruza w naszym umyśle, kiedy tak naprawdę chodzi o sprawy bardzo przyziemne.
I tak przy okazji Clive Owen świetnie sprawdza się w filach w których gra zatroskanego ojca, więź rodzicielska jest prawie namacalna. Świetny aktor.
Podsumowując Intruders w pewnych momentach może być monotonny i pozbawiony akcji, ale jak dla mnie całość nadrabia oryginalną fabułą, ciekawą historią i przerażającym intruzem.
*
reżyseria : Juan Carlos Fresnadillo

sobota, 5 maja 2012

Droga bez powrotu 4 (2011)


 
Droga Bez Powrotu 4: krwawe początki
(Wrong Turn 4. Bloody Beginnings)
2011

Ostatnio w moje ręce wpadła kolejna seria „Wrong Turn”,myślę że nikomu nie trzeba jej przedstawiać, chociaż by ze względu na bardzoobiecującą część pierwszą, którą uwielbiam. Reżyser „Drogi bez powrotu 3”funduje nam kolejną część zatytułowaną : Krwawe początki .
Do kolejnej części podeszłam całkowicie sceptycznie,poprzednie dwie nie zrobiły wrażenia, więc i od tej nie spodziewałam się gruszekna wierzbie. Jednak nie była tak zła jak można się było spodziewać.
Czego mi brakowało? Na pewno bardziej rozwiniętejhistorii, krwawe początki to powinien być taki powrót do całkowitego początku atu reżyser funduje nam środek. Kazirodcze mutanty zamknięte w zakładzie,uciekają i przez lata nie zostają schwytane, żyją sobie na wolności polując naturystów. Czyli to czego nie ma w poprzednich częściach, motyw zakładu. Za małożeby nazwać to początkiem.
Jak bywa w poprzednich częściach, grupka młodych ludziwybiera się na narty, błądzą i kiedy na dworze zaczyna szaleć wichura i robisię ciemno w oddali dostrzegają zarys budynku. To właśnie stary opuszczonyszpital w którym postanawiają przeczekać noc. I właśnie tutaj trafiają dodomostwa naszych uroczych mutantów.
Dalej to już tylko schemat. Jednak mamy pewne niuanse,mianowicie zachowania głównych bohaterów nie są do końca nierozsądne, podobałomi się w filmie jak całą ekipa postanowiła walczyć o przetrwanie a nie uciekać,rozdzielać się i chować.  Co tak na dobrąsprawę nie można często dostrzec w horrorach. Jedyną sprawą iście irytującą[uwaga spoiler] był fakt kiedy schwytali i zamknęli kanibali, nie byli w stanieich zabić, rozumiem że humanitarnie nie byli wstanie odebrać komuś życia,jednak mówimy tu o istotach którzy wybili i zjedli ich przyjaciół! [koniec] Igdzie tu zdrowy rozsądek?
Warto jest napomknąć dla fanów krwawych scen że obraz tenjest wyjątkowo obleśny, i nie chodzi mi o dużo krwi a o szczegółowe nacinanieczłowieka, dawno nie odwracałam głowy od monitora, żeby nie oglądać.
I nie obyło się od śmiesznych scen, takich jak motywzadławienia się palcem. Czy porównań,  kiedy najstarszy brat wybiega niczym TomHewitt z piłą mechaniczną albo raczej obrotową?
Musze jeszcze napomknąć o czarnoskórej aktorce którawybiła się z szeregu  i pokazała że jestprawdziwą Badass J
Droga bez powrotu 4 nie wyróżnia się niczym innym odpoprzednich dwóch. Nie skąplikowana czysta rozrywka, w sam raz na raz.
reżyser: Declan O'Brien
  
2/5

Awakening (2011)


 
The Awakening
2011

Awakening zainteresował mnie ze względu na aktorstwo, jużod bardzo dawna nie miałam okazji oglądnąć dobrego horroru, jakaś taka nutanadziei się we mnie odzywa, kiedy widzę znane nazwisko. Jak również film mniezaskoczył, ale o tym to później.
Zaczynamy bardzo tradycyjnie, mocno stąpająca po ziemi,wyedukowana angielka. Która zajmuje się udowadnianiem, iż nie ma życie pośmierci. Już w pierwszej scenie możemy zaobserwować jak pracuje, demaskującoszustów którzy twierdzili że kontaktują się ze zmarłymi. Tak  przy okazji ta scena naprawdę zapadła mi wpamięć. I po nici do kłębka, jak to bywa natrafia na sprawę, której nie umienaukowo wyjaśnić.
Osobiście nie jestem fanką Rebbecci Hall, jednak ta rolaidealnie pasowała do jej wysublimowania. Obok niej mamy również możliwośćzobaczyć na ekranie Dominic’a West’a.
Podobała mi się cała sceneria filmu, stara Anglia, staramęska szkoła. Przedstawienie hierarchii w szkołach, gnębiący i gnębiony. Starybudynek mający tonę sekretów i będący idealnym miejscem nastrojowym w nocy.
Głównym problemem w filmie jest domniemany duch chłopca,który pojawia się na fotografiach jak i straszy na korytarzach, uczona Florencema udowodnić, że takowy duch nie istnieje a za całą sprawą stoi niesfornychłopiec. Całość na tyle mnie zaskoczyła, iż gdzie nie natrafiłam na jakiś opiswidniał napis Thriller,  po czym sama wywnioskowałam,że żadnego ducha nie będzie i tylko tyle zdradzę, że się myliłam.
Produkcja bardzo nastrojowa, delikatnie straszna (w moimodczuciu), jednak ma bardzo ciekawy motyw ogólny, na samym końcu historiacałkowicie zmienia bieg zdarzeń, wszystko się zmienia. I sama nie wiem czy misię to podobało. Mam mieszane odczucia, końcówka ciekawa, ale chyba oczekiwałamczegoś mniej skomplikowanego. Jak również niewyjaśniona końcówka, nie wiadomoczy Florence przeżyła czy zginęła.
Jak najbardziej polecam nastrojowy thriller na wieczornyseans.
reżyseria: Nick Murphy

  
3/5

Wszyscy Kochają Mandy Lane (2006)


 
Wszyscy Kochają Mandy Lane
(All the boys love Mandy Lane)
2006


Po pierwsze jest mi bardzo wstyd że o istnieniu filmu nie miałam żadnego pojęcia, zwłaszcza że bardzo lubię odtwórczynię głównej roli Amber Heard. Film z przed 5 lat a ja miałam  okazję oglądnąć go w TV niedawno. shame.

Wszyscy Kochają Mandy Lane, pomimo pomyślnych recenzji koleżanek po fachu, nie zrobił na mnie większego wrażenia. Mamy typowy teen-slasher, czyli horror od którego nie można wymagać zbyt wiele, więc odkurzamy przetarte szlaki i robimy powtórkę z rozrywki.
Głównymi bohaterami są kochane nastolatki, które wybierają się do chatki na wieś, żeby w spokoju poimprezować, mamy więc dwie puszczalskie panny i paru typów, w tym każdy z nich ma cichą nadzieję zdobyć tego wieczoru tytułową Mandy Lane. Ta jednak jest zatwardziałą dobrą dziewczynką i nie ulega.
Podczas czytania komentarzy na temat tego filmu, można się spotkać z wielką krytyką obrazu z racji że, motywy zabójstw są całkowicie nie jasne, i muszę powiedzieć że dopóki nie przeczytałam tony agresji na temat obrazu też mi się to nie podobało.
I właśnie wtedy załączył mi się myślący, że jednak film wcale nie był tak nie jasny jak mogło by się wydawać.
[możliwy spoiler] nie trzeba motywu szukać bardzo głęboko, ponieważ fabuła jest bardzo prosta, pożądana przez wszystkich Mandy Lane, uważana wręcz za ideał, absolutnie nie czuła do tego świata tyle sympatii co on do niej, jednak jak to w życiu bywa, zwłaszcza u młodych ludzi zdanie często jest zmieniane. [koniec]
Film schematyczny, jest impreza, po kolei giną młodzi,bardzo szybko reżyser pokazuje nam mordercą, i nie jest on żadnym zaskoczeniem,do czasu. Jednak trochę boli ów wiedza, sceny mordów nie robią wrażenia, na samym końcu reżyser funduje nam małą niespodziankę, zaskoczenie. Ale czy aby ba pewno zaskakujące? Film jest bardzo prosty, dla mnie osobiście w sam raz na raz.
Jak już wspomniałam warto też oglądnąć ze względu na Amber, którą jednak wolę w roli ostrej laski jak w "drive Angry" niż dziewicy Mandy Lane.
reżyseria: Jonathan Levine
  
2,5/5

Nie bój się ciemności (2010)


 
Nie bój się ciemności
(Don't be afraid of the dark)
2010

Sally (Bailee Madison) przyjeżdża do Rhode Island, zamieszkać ze swoim ojcem (Guy Pearce) i jego nową narzeczoną Kim (Katie Holmes). Ojciec pochłonięty jest remontem, a z macochą trudno jej się porozumieć. Mimo przestróg, dziewczynka sama zwiedza starą wiktoriańską willę. Ciekawość prowadzi ją w głąb posiadłości do ukrytej piwnicy
źródło: filmweb.pl
Nowoszesne wróżki zębuszki
Nie powiem na film czekałam z nie lada nadzieją, kiedy weszła premiera w kinach nie było mnie niestety w kraju, więc zmuszona byłam oglądnąć ją online kiedy tylko nadarzyła się okazja. Jak na te czasy bywa, obraz nie przerósł moich oczekiwań.

Szczerze nie mam pojęcia dlaczego obraz nazwano horrorem, dla mnie była to czysta bajka, a co najgorsze... nudnawa.
Nie można jednak nie wyczuć typowego del Toro, artysty w świecie fantazji, jeżeli film podpisze się innym gatunkiem, mógłby i nawet przypaść mi do gustu. 

Początek wprowadza nas w ciekawą historię, która może nabawić nas nutką fascynacji i strachu, odległe czasy, idealne i upiorne miejsce i "coś" co żyje w otchłani starego domostwa. I właśnie to "coś" było ponad moje siły. Sam zwiastun jest o niebo straszniejszy niż cały film. A najgorsze że akcja rozwija się tak powoli że w pewnym momencie widz traci nadzieję że w ogóle jakaś będzie miała miejsce.
Pochwalę aktorstwo małej dziewczynki, Bailee Madison, genialnie zagrała trudną dziewczynkę która
przez swoją jakże przekonywującą gre aż irytowała zza ekranu swoją niechęcią do otaczającego ją świata. Czekałam również żeby zobaczyć Katie Holmes, która niestety jak na żywo wygląda na bardzo chorą i zmęczoną w filmie również wyglądała na wręcz przeżutą i wyplutą, z całkowitym brakiem chęci do życia.
Zawsze staram się zapewnić filmom grozy odpowiedni klimat i nastrój podczas oglądania, żeby w miarę obiektywnie go później ocenić. "Nie bój się ciemności" to nie jest horror, nie dla mnie. Został zbudowany na solidnych podstawach, jednak jest to kolejna "bajka" del Toro, momentami wręcz zabawna. 
"Nie bój się ciemności"to dość lekki i "fantastyczny" horror, straszny był zwiastun a nie sam film.
Bajka na dobranoc dla niesfornych dzieci.
reżyseria: Troy Nixey
  
2,5/5

Human Centipede 2 (2011)


   
The Human Centipede II
full Sequence
2011

Shit Happened
Aż nie mogę uwierzyć że od oglądnięcia pierwszej części minęły już całe dwa lata. I dotąd nie mogę uwierzyć że powstała część 2 z zamiarem stworzenia części 3. Chociaż muszę powiedzieć że pierwsza część osiągnęła jakiś  sukces, bo nie znalazła się osoba która nie powiedziała  w towarzystwie "Ej a widziałeś ten chory film w którym koleś  przyszywa...." i wbrew mojemu ogromnemu zdziwieniu większość moich  znajomych właśnie ten chory film widziało. 2 zaczyna się dość dziwnie, miałam raczej nadzieje na coś zupełnie innego, coś z rodzaju co było później, jak już znaleziono jedyną ocalałą. A co było? Jeden wielki remake pierwszej części, dla mnie kompletnie nic innego ta część nie wprowadziła. Utarty schemat, jedno i to samo.
Wielkie przyszywanie ust do tyłka przestało robić wrażenie. Nie powiem kiedy mój znajomy powiedział że ma 2 część i  że możemy oglądnąć, poczułam lekkie zaintrygowanie, hmm a ciekawe co można wymyślić do 2 części takiej fabuły, odpowiedz jest jasna i klarowna nic.
Oprócz 3 ludzi mamy hmm z 7, ale co to robi za różnicę? Zamiast walniętego doktorka mamy jego naśladowcę. NUDY
Jak przystało na głupią produkcję, są kretyńskie zachowania, jak trafnie stwierdził kolega z którym film oglądałam, a mianowicie przez parę dni leżeli w jakimś lofcie i ręce, nogi i usta mieli skrępowane taśmą klejącą, wystarczy dużo śliny żeby  zedrzeć ją z ust, leżą plackami a mogą przecież wstać i doskoczyć sobie gdzieś i rozciąć te ręce.
I denerwujący fakt że wszystko było kręcone w czarno białym kolorze.
Nie polecam, odgrzewany kotlet, długi. Buzia przy tyłku już nie robi wrażenia. 3 To dopiero będzie trzecia woda po kisielu. Żebym nie była zbyt krytyczna postawię plusa za głównego bohatera, no psychola do roli jak nic znaleźli.
Buu, dno.

reż. Tom Six
  
1/5

Nienarodzony (2009)


 
Nienarodzony
(Unborn)
2009

Casey, nastolatka żyjąca normalnym spokojnym życiem, nagle zaczyna miewać koszmary i widzieć zjawę chłopca, problem narasta do tego stopnia że dziewczyna czuje, że jej życie jest zagrożone, zaczyna szukać odpowiedzi jak i drogi ratunku, pomału odkrywa rodzinne tajemnice sięgające czasów nazistowskich Niemiec.
Producent takich hitów jak „Blade” czy „Ghost Rider” serwuje nam ghost story w zadowalającym wydaniu. „Nienarodzony” to film w sam raz na raz, jako film grozy niewnoszący nic nowego do gatunku, dobrze sprawuje się przy odbiorze. Ma w sobie wszystko to, co powinien mieć. Fajne aktorstwo, przerażające momenty, i znaną i przeżutą fabułę.
Chętnie wróciłam do filmu ze względu na główną aktorkę Odette Yustmann, którą miałam ostatnio okazję oglądać w dwóch filach („You Again” i „I Zapadła Ciemność) i na którą naprawdę miło mi się patrzy.
„Unborn” jest ciekawym horrorem, w którym występuje masa irracjonalizmu jak to zresztą bywa u amerykanów, przetarty motyw, główną bohaterkę nawiedzają koszmary jak i duch nieznanego chłopca, więc Casey próbuje rozwikłać zagadkę jak i później walczyć o życie. Także nic nowego, tradycja w ciekawym obrazie. Są duchy i psy z głowami do góry nogami, jest napięcie i jest strasznie!
Ach te amerykańskie lustra z szafkami wewnątrz, co oni by bez nich w horrorach pokazywali?
Fajny pomysł na motyw osadzony w czasach holocaustu, bardzo mroczne czasy w których działo się nad wyraz okrutnych rzeczy, pojawia się demon a nie duch, więc w grę nie wchodzi zemsta, a czyste zło.
Film z wysokim budżetem, więc aktorstwo jest bardzo zadowalające, możemy podziwiać małą rolę Garego Oldmana, Carli Gugino czy chociażby przystojnego Cam’a Gigandet’a, jak i o wcześniej wspomnianej Odette.
Podobał mi się też koniec, zawsze działa na plus kiedy wszystko nie kończy się zbyt klarownie, nie będę już zdradzać, chodź większość film na pewno widziała, zwłaszcza że było o nim głośno  jak i można go było oglądnąć w kinie. Film ma zakończenie idealne dla zrobienia 2 części, jednak nie mam pojęcia po co takowa miałaby powstać.
Film trzyma poziom, to przyzwoite ghost story, nie wnoszące nic nowego do gatunku jednak warto go oglądnąć na pewno, ze względu na ww. rzeczy.
reż. David S. Goyer
  
3/5

Shattered Lives (2009)


 
Shattered Lives
2009

Rachel jest małą dziewczynką, która nie może poradzić sobie z rzeczywistością, w której jej własna matka nie żywi do niej większych uczuć. Jako dziecko tworzy wyimaginowany świat, w którym dwóch klaunów mówi jej co ma robić.
Pomimo licznych bardzo złych opinii na temat filmu, postanowiłam dać mu szansę i oglądnąć go. I szczerze nie mam pojęcia jak udało mi się wysiedzieć całe 1 h 24 min w spokoju i to oglądać. Typowa produkcja filmów klasy B, jest bardziej amatorska niż „paranolmal activity”.
I nie chodzi że produkcja jest tak tanio i źle nakręcona, nie słychać większości słów np. dziewczyna krzyczy widać to po mimice, ale nie słyszymy kompletnie nic, jednak bardzo wyraźnie słychać (zresztą dodany przy obróbce) trzask upadającego na ziemię ciała. Chodzi o bezsens totalny tej produkcji.
Chodzi o fabułę, matka która ma dość swojego życia, nic nie podejrzewający mąż i dziecko które widzi wszystko i bardzo by chciała żeby było jak dawniej. I nie było by w tym nic złego, gdyby nie zaczął się bezsens.  Dziewczynka zaczyna widzieć w swoim pokoju dwa klauny, które cały czas prowadzą między sobą jak i dziewczynką rozmowy, tak bezsensowne i śmieszne że aż żal ściska. Reżyser zapewne chciał wprowadzić głębszy sens do swojej produkcji, a wyszedł z tego bełkot. Tona rzuconej sprzeczności, „nie bój się nas jesteśmy przyjaźni” a po chwili „Jak się kurwa nie zamkniesz potnę cię na kawałki”, jesteśmy piekłem, snem, złem itp. Jeden wielki bałagan powodujący znudzenie.
I najważniejsze w filmie chodziło o to że dziewczynka [uwaga spoiler] pod wpływem wyimaginowanego świata zabija swoją matkę [koniec spoilera], ulega wpływom kukiełek, jednak cały czas jest im przeciwna, nie chcę was, odejdź, nie wolno mi, nie chcę żeby mam zniknęła. [spoiler] a jednak kiedy krasnal mówi dźgnij matkę bierze nóż i to robi. [koniec]. W obrazie nie ma żadnej spójności. Chaos i bezsens.
Jedynym plusem produkcji to gra aktorska „ojca” zamieszania, bardzo ładnie oddał miłość do córki jak i do żony, cała reszta porażka, włączając w to grę dziewczynki, rozumiem że około siedmiolatce ciężko jest grać autentycznie, ale cały film widać po prostu czytaną z kartki kwestie, może dlatego całość jest tak nieautentyczna.
Żal, Nie wszystkie filmy Klasy B są porażką, ale to nie powinno było powstać. Szczerze odradzam.
reż Carl Lindbergh
  
1/5

Pora Mroku (2008)


 
Pora Mroku
2008

"Człowieku wypuść mnie, ja w poniedziałek muszę być na zajęciach"
 Przy opisie filmu , można się spotkać z masą krytyki przy jego odbiorze, myślę że jest to spowodowane faktem iż polska publiczność nie przywykła do oglądania produkcji innych niż komedie romantyczne i filmy typu „Job”, jakby kino polskie powinno produkować wyłącznie takowe.
„Pora Mroku” nie jest wybitnym dziełem, ale to dobry horror, nie brakuje mu nastrojowości i klimatu. Stworzone miasteczko odmieńców, wygląda jak miejsce bo zrzucie bomby, ludzie bez rąk, oka, palców … zjednoczona społeczność mająca swój mały sekret,
Zapomniane (niedofinansowane) miejsce na polskiej ziemi (odniosłam też wrażenie jakoby właśnie tak obcokrajowcy widzą nasz kraj).
Fakt film czasem przynudza, akcja zbyt się ciągnie, ale zbytnio to nie boli, dwa wątki, dwie różne dziewczyny, które łączą swój los i  zaczyna się tradycyjna walka o przetrwanie.
Nie można nie dopowiedzieć o efektach specjalnych, są świetne jak i charakteryzacja, brak sztucznego taniego efektu, chociażby ludzie z „defektami” czy bardzo realistyczny strzał w głowę.
Produkcja ma klimat, do podziemi dodajemy szpital psychiatryczny i wioskę odmieńców i czego tutaj nie lubić?
Sama fabuła jest dość ciekawa, sporo można teraz doczytać o długowieczności, no bo kto nie chciałby żyć wiecznie młody i piękny?
Co mi się na pewno nie podoba to sama nazwa „pora mroku” typowo kiczowata jak na polskie realia. W opinii publicznej oberwało się aktorstwu, dlaczego? Każdy z nich świetnie wpasował się w swoją rolę zwłaszcza Wieczorkowski, który moim zdaniem w życiu jest takim samym dupkiem jakiego gra w filmach.
„Pora Mroku” to miła odmiana w polskim kinie, jak na pierwszy polski horror który udało mi się zobaczyć jak najbardziej mi odpowiada.
reż - Grzegorz Kuczeriszka
  
3-/5

Seconds Apart (2011)


 
Seconds Apart
2011

W niewyjaśnionych okolicznościach dochodzi do zbiorowego samobójstwa grupki popularnych szkolnych futbolistów, jedynie detektyw Lampkin nie jest przekonany iż było to samobójstwo, wraz z przebiegiem śledztwa dowiaduje się o dziwnych bliźniakach filmujących różne zdarzenia, którzy od razu wydają się nad wyraz niepokojący.

Film oglądnęłam po przeczytaniu recenzji Buffy (i bardzo CI za to dziękuję),  ze względu na ciekawy motyw a mianowicie niepokojący bracia bliźniacy. Spotkałam się z różnymi opiniami i sama nie rozumiem dlaczego film jest oceniony na 5 (filmweb) , myślę że jest to za mało.
Bardzo dobrze nakręcona produkcja, ciekawa. Bliźniacy pozbawieni większych uczuć w poszukiwaniu „tego czegoś”, dziwnie zachowujący się rodzice i ludzie którzy nagle w ich otoczeniu np. podrzynają sobie gardło. Film ma dobre efekty specjalne i jest trochę krwi i oblechy jak połykanie szkła (co od razu kojarzy się z „Tamarą”). Jedyną drogą przeżycia jest tytułowe rozdzielenie braci, którzy posiadają paranormalne zdolności.
Fabuła jest ciekawa, naturalną siłą rzeczy jest brat silniejszy i słabszy, możemy obserwować jak na początku nic oprócz nich samych  nie ma znaczenia, dopóki na drodze jednego nie staje oczywiście dziewczyna. Wtedy między braćmi dochodzi do nieporozumień i cały ich filmowy projekt przestaje mieć dla jednego z nich znaczenie. Film jest małą tajemnicą którą w skupieniu śledzimy.
Plus za grę braci bliźniaków, dodając do tego fakt że oboje byli bardzo przystojni (to tak moim damskim okiem ;)
Fakt, nie jest to wygórowane kino akcji, jednak wcale to nie przeszkadza, między innymi nawet by to nie pasowało, ze względu na braci którzy w filmie grają nad wyraz opanowanych. Warto oglądnąć tę produkcję ze względu na oryginalność, a jak wszyscy wiemy trudno o nią w dzisiejszych czasach. Zapewne nie wszystkim przypadnie do gustu, mi jak najbardziej i na pewno jeszcze kiedyś po niego sięgnę.
reż - Jose Antonio Negret
  
3/5

Krzyk 4 (2011)


 
K r z y k 4
(Scream4)
2011

Sidney przyjeżdża do rodzinnego miasta żeby promować swoją książkę, w Wodsboro tu spotyka Gale i Deweya którzy są już małżeństwem. Przyjazd Sidney powoduje również nową falę morderstw.
 Na wstępie opiszę moje najgłębsze odczucie a mianowicie ogromne rozczarowanie;/  Po przeczytaniu wielu recenzji (pochlebnych) spodziewałam się czegoś o niebo lepszego. Moje rozczarowanie jest tym większe iż „Krzyk” to jeden z moich ulubionych horrorów, mój pierwszy horror i podobały mi się wszystkie  3 części. Nie ta. Do produkcji mam więc również wartość sentymentalną.
Wszystkie „Krzyki” idą utartym szlakiem, jest morderca, akcja kręcą się wokół Sidney, a mordercą jest zawsze ta osoba najmniej spodziewana.
Jednak wszystkie produkcje Cravena trzymają jakiś poziom, napomknę że 3 bardzo mi się podobała. Zacznijmy od samego początku w którym ja osobiście się zastanawiałam czy oglądam „Scream” czy „Scary Movie”. I mam wrażenie że wszystko potoczyło się za szybko, nie ma dużo akcji, i elementów zaskoczenia rodem z dobrego „Krzyku” Ja spokojnie oglądam film a tu nagle morderca ściąga maskę i koniec filmu.
Motywy we wszystkich filmach miały głębszy sens 1. Zemsta Billego, 2. Zemsta matki Billiego 3. Poniekąd zemsta brata [spoiler] a tutaj? Chęć zdobycia sławy? Dla mnie bardzo mdły pomysł na zabijanie, brakuje sensu że aż brzuch boli. [koniec].
Niby Sidney nie gra głównej roli a jednak chodzi o jej sławę, wszystko jest takie płytkie, niedopowiedziane i nudne, gdyby to była pierwsza część nie zrobiła by takiej furory jak „Krzyk” z 1996r. I te elementy zabawne wprowadzające zażenowanie.
Na plus, postacie Gale i Deweya dokładnie takie same jak zawsze! Największy plus! Uwielbiam ich postacie i na szczęście nie zostały zmienione na potrzeby XXI wieku, plus za młode aktorstwo Hayden Panettiere, Lucy Hale, Shenae rimes itp., nie dziękuję za Emme Roberts, nie wiem nie lubię jej. No i postać Sydney która w tej części nie jest przerażoną i wyalienowaną postacią jak w poprzednich częściach , jest odważna Sidney.
Za dużo elementów zabawnych.[spoiler] moment w którym „morderca” sam siebie kaleczy hilarious!! [koniec] a za mało tradycyjnego napięcia.
Szkoda, szkoda, szkoda, nie jestem fanką nowoczesnego  Cravena, już „zbaw mnie od złego” nie przypadło mi do gustu. Boję się pomyśleć co będzie w Krzyku 5, jeżeli w ogóle powstanie.
Nie polecam, nie wrócę do tej produkcji na pewno.
  
2/5

klinika (2010)


 
Klinika 
(The Clinic)
2010
-Twoja matka nie była skłonna do morderstwa
-To się nazywa ewolucja
Młoda para jadąca ma święta do rodziny, zatrzymuje się na noc w przydrożnym hotelu.  Mężczyzna nie mogąc zasnąć wstaje w środku nocy i jedzie poszukać miejsca w którym mógłby kupić coś do jedzenia, po powrocie okazuje się że jego ciężarna narzeczona zniknęła i jak to bywa nikt jej nie widział. Ona sama budzi się w wannie pełnej lodu i zauważa że w jej łonie nie ma już dziecka.
Film jak dla mnie jest hmm troszkę przesadzony jeżeli chodzi o samą problematykę, kradzieże niemowląt są ówczesnym problemem, ludzie nielegalnie kupują niemowlęta, wyrodne matki sprzedają swoje dzieci, ale żeby pozamykać matki w jednym miejscu i patrzeć jak zabijają się nawzajem, aby później wybrać najsilniejsze? Przesada i przepraszam za spoiler.
Film jest dość drastyczny, sama matką nie jestem i nie umiem sobie matczynych uczuć wyobrazić, grupka kobiet budzi się w obcym miejscu a ich nienarodzone dzieci zostały poprzez cesarskie cięcie wyciągnięte z ich brzuchów, i następuje akcja w której obserwujemy jak matki desperacko walczą o swoje niemowlęta. Jakby tego było mało jedna ze zranionych kobiet zabija inne matki.
„Clinic” pomysł na fabułę jest dość oryginalny, kojarzy mi się trochę z Hostelem gdzie ludzie za pieniądze mogą dostać wszystko, jednak samo podłoże całej tej instytucji jaką jest „Klinika” mogło być zdecydowanie większe, bardziej psychologiczne, kobieta zajmująca się prowadzeniem tego szaleństwa, wydaje się czerpać spory zysk z tego biznesu, a jednak nie mogę sobie wyobrazić jak wielu rodziców mogło być tak zdeprawowanych żeby nie dość że kradną dziecko to jeszcze z zadowoleniem patrzą jak matka dziecka ginie z ich ręki.
Aktorstwo poprawia się w miarę narastania akcji, kobieta grająca Beth na początku taka niewinna i przesłodzona, zamienia się w kobietę pozbawioną większych skrupułów.(Dzięki Bogu bo bym nie ujechała) W roli jej narzeczonego możemy zobaczyć bohatera „Spartakusa” Andieg’o Whitfielda / tak w ramach wyjaśnienia dużo osób zastanawia się co tak naprawdę stało się z nim w filmie [spoiler] z mojego punktu widzenia zginął w wypadku [koniec], reszta kobiet pomijając panią doktor, dość irytująca.No i jest końcówka która zapewne miała być wielkim zaskoczeniem, no nie udało się.
Warto oglądnąć go żeby zobaczyć samą problematykę i dość oryginalny scenariusz. Film nie porywający ale dający radę.
reżyseria:james Rabbitts
  
3-/5

Naznaczony (2010)


 
Naznaczony
(Insidious)
2010

Młoda rodzina wprowadza się do nowego domu, w którym po paru dniach jeden z ich synów niespodziewanie ulega wypadkowi i zapada w śpiączkę. Po owym zdarzeniu żona zaczyna widzieć niepokojące obrazy, rodzina postanawia wyprowadzić się z nowego domu, jednak problem wydaje się podążać za nimi.

Film przez to że trafił do kin miał dość obszerną reklamę, w takich przypadkach boję się zawsze że będzie przereklamowany, jednak nie. "Naznaczony" to jak na te czasy bardzo dobry horror.
James Wan, producent jak i reżyser "Piły" funduje nam tym razem strach poza ziemski.
To co boli przy okazji to oczywiście nazwa, polskie tłumaczenie "naznaczony" nie ma specjalnie nic wspólnego z treścią, bo nikt naznaczony nie został, Insidious po ang znaczy raczej podstępny, zdradliwy. 

Spotkałam się z opiniami że scenariusz jest bardzo oryginalny, hmm, nie nie jest i to wcale, ale nie szkodzi bo nie o oryginalność tutaj chodzi a o ciekawe przedstawienie oklepanych tematów. Zacznę od nastroju, świetny, intrygujący zwłaszcza dlatego, że w filmie nie pojawia się jeden duch tylko ich kilka, historia którą koniecznie chce się zobaczyć do końca z ciekawości. Nie powiem że nie miałam trochę wrażenia na początku, jakbym oglądała paranolmal  w lepszym wydaniu, kobieta w domu, żadnej ścieżki dźwiękowej, trzaskające okna, samo zamykające się drzwi...
Jednak w paranolmalu mieliśmy "aktywność" tutaj możemy zobaczyć "sprawców".
Ciekawy wątek podróży w czasie, tego owszem nie było chyba że w filmie "zaklęci w czasie",
nie będę zdradzała szczegółów żeby zbytnio nie przedstawić końca filmu.
Wszystkie duchy straszne i moja ulubiona scena w której jeden z duchów chodzi po drugiej stronie okna i nagle pojawia się w pokoju, genialnie straszna! jeszcze z odgłosami ludzkich kroków. Fajna jest też końcówka,
[spoiler] w horrorach nie
do końca powinny być happy endy, tego typu końcówka zapada głębiej w pamięć, a nie żyli długo i szczęśliwie.
[koniec]
Aktorstwo jak najbardziej ok, nie ma większych plusów i minusów.
A minusy, brak muzyki w filmie, w momentach nastrojowych aż bolało że nie ma żadnego dźwięku, bardzo szkoda. Co jeszcze?
hmm demon "główny" śmieszny z tą swoją czerwoną twarzą, kiedy siedział w tej swojej "pracowni" aż naszło mnie skojarzenie że wygląda jak smakosz ;)
Bardzo fajny klimatyczny horror, trzyma poziom(pomimo że czasem ujęcia były dość słabe), jest ciekawa historia, jest napięcie, jest strach. Na kolana nie powala, ale przy ogromie "nic ciekawego" wypada świetnie.
reż. James Wan
  
4-/5

Archiwum bloga