niedziela, 18 listopada 2012

Powrót do domu na przeklętym wzgórzu (2007)

Powrót do domu na przeklętym wzgórzu
(Return to House on Haunted Hill)
2007

Gdzie jest Moris? Chyba w nim stoisz

Minęło 8 lat odkąd Sarah i Eddie uciekli z przeklętej posiadłości. Siostra Sary po długim nie odbieraniu od niej telefonu w końcu dowiaduje się że jej siostra popełniła samobójstwo. Natomiast do nawiedzonego domu szykuje się ekspedycja po figurkę baphometa, siostra Sary, Ariel siłą zostaje wciągnięta w wyprawę, i wszystko zaczyna się od początku.
Klimatyczny szpital psychiatryczny powraca do życia, nowi odkrywcy chcą zgłębić jego tajemnice. Historia można by powiedzieć się powtarza, dom się zatrzaskuje (chodź bardzo mnie zaskoczył moment w którym Ariel udało się wyskoczyć przed zamknięciem zasłony). Bohaterowie postanawiają się rozdzielić w poszukiwaniu wartej kilka milionów figurki. I tu zaczyna się znana wszystkim osobom które widziały część pierwszą, akcja. To może skupmy się na różnicach, tym razem duchy pacjentów poza straszeniem, poprzez dotyk pokazują fragment swojej smutnej historii, a najwybitniejszy morderca dr. Vannacutt dalej zabija. Cóż jak to bywa z drugimi częściami są znacznie gorsze od pierwowzorów, niby wszystko jest jak powinno a jednak brakuje klimatu jedynki. 
Wielbiciele krwi znajdą tutaj prawdziwą ucztę ponieważ film opiewa w tony "ohydy" zaczynając od wyrywania dłonią jelit przez brzuch a kończąc na rozrywaniu człowieka na pół. Jeżeli chodzi o straszne aspekty, no cóż nie ma takowych, pomimo że członkowie wyprawy samotnie przemierzają ciemne korytarze, nie zaskakuje i nie przeraża nas to, nie da się nabrać fachowca drugi raz na to samo. 
Przegięcie? Serce domu. Dosłownie. Rozbawiło mnie to troszkę, w piwnicy powstało serce domu, takie prawdziwe zrobione z tkanki. Dla nowości scenarzyści wprowadzili również wyjaśnienie dlaczego wybitny doktor zaczął nagle zabijać pacjentów. Dla nie wymagających takowe wyjaśnienie wystarczy. Jest jeszcze jedna sprawa i sama nie wiem czy to plus czy minus ale film bardzo szybko się kończy, dosłownie. Dopiero co go włączyłam a już napisy końcowe. Nie wnosi nic do gatunku, najgorszy również nie jest. W sam raz na raz jak najbardziej można doglądnąć.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga