niedziela, 29 lipca 2012

Nieznajomi (2008)

Nieznajomi
(the strangers)
2008

Jesteś Grzesznikiem? Czasem
Środek nocy, bądź wcześnie rano, Kristen i James wracają do domku letniskowego po weselnym przyjęciu przyjaciół. Od początku panuje grobowa atmosfera, kobieta nie przyjęła pierścionka zaręczynowego od swojego chłopaka, o 4 nad ranem wśród niezręcznej ciszy dobiega pukanie do drzwi, a postać której twarzy nie można dostrzec przez ciemność pyta:  - Czy Tamara tu jest?

Film jest bardzo różnie odbierany, ja miałam szczęście oglądnąć go na wielkim ekranie, bardzo cenię sobie oglądanie filmów grozy w jak najlepszych warunkach. Zdecydowanie jestem wielbicielką. Treść tak naprawdę jest bardzo prosta, irytujące komentarze jakie można znaleźć pod produkcją to głównie: "o co w tym filmie chodziło" a odpowiedź jest iście prosta.
Prostota całości zamyka się nawet w dialogach których jest bardzo mało, nie od razu dowiadujemy się dlaczego para jest w tak złych humorach, sami przestępcy mają na sobie zaledwie maski, nic szczególnego ale jakże przerażającego, nie są uzbrojeni, można by pomyśleć że nie przygotowani, biorą to co akurat się nawinie bądź znajdzie. Wniosek wysuwa się jeden podczas oglądania: to nie sama zbrodnia jest głównym celem zamaskowanych złoczyńców, każdy miał wiele razy możliwość zabicie i Kristen lecz tego nie zrobił, głównym celem było piekielnie ich przestraszyć a dopiero jak cały strach i emocje zejdą (czyli jak zabawa się już skończy) zabić. Kiedy oglądamy film po raz drugi cała zabawa w kotka i myszkę potrafi znudzić, jednak nie za pierwszym razem, pierwszy raz to wyborna uczta napięcia i dawki dużego strachu, nieznajomi są wszędzie, wszystko widzą i panują nad sytuacją, zakładnicy we własnym domu, miejscu które powinno być najbezpieczniejszym miejscem dla każdego człowieka, staje się najgorszym piekłem.
Co sprawia że film ma tak wiele negatywnych opinii? Niedopowiedzenie, reżyser zostawia bardzo duże pole dla naszej wyobraźni, nic nie mówiący oprawcy, jedynie najmłodszy członek grupy wypowiada parę zdań, na końcu nawet ściągają maski, tak jakby zabawa dobiegła końca, tak samo jak przebieranki. Jednak nie jest nam dane pomimo wszystko zobaczyć twarzy przestępców. Sama odpowiedź na najczęściej zadawane pytanie w horrorach mianowicie "Dlaczego nam to robicie?" Brzmiała bardzo prosto: "Bo zostaliście w domu". Film nie ma wielkiej historii w tle, jest poprostu bardzo prostolinijny, reżyser wypowiadał się że nakręcił go na podstawie wydarzeń związanych z osobą Charlsa Mansona, myślę że jest on dobrze znany, młodzież która mordowała z okrutną brutalnością min żonę Romana Polańskiego, zrobiła to w imię tego że on kazał, bez większego powodu, dom też można powiedzieć był przypadkowy, miała umrzeć osoba sławna żeby o mordzie dowiedział się świat. Tak samo jest w "Nieznajomych" chodziło tylko o chorą zabawę, chorych ludzi. Dla tych którzy jeszcze nie rozumieją, proponuje przeczytać artykuł CAT "Obcy w naszym domu" który świetnie zamyka cały temat.
Nieznajomych jak najbardziej polecam!

5 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuję za polecenie mojego posta :-) Dla mnie to jeden z lepszych filmów nastrojowych ostatnich lat. Myślę, że spodobałby się osobom, które uwielbiają taką psychologiczną zabawę w kotka i myszkę morderców ze swoimi ofiarami. Bardzo ciekawa recenzja jak zwykle zresztą. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Również uwielbiam Nieznajomych, uwielbiam też czytać Twoje recenzje :) Bloga pani CAT także czytam. Kocham horrory, szczególnie psychologiczne. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, witam Cię ponownie! Nie wiem, czy mnie pamiętasz. Kiedyś miałam nick Insane i prowadziłam bloga "w-rytmie-filmu". No, ale ja nie o tym :) "Nieznajomi" są bardzo dobrym horrorem w swoim gatunku. Ja lubię horrory, chociaż zawsze i nieustannie się na nich boję. Wszystkiego i każdego drobnego ruchu, haha.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tak: film ma znakomity klimat i trzyma w napięciu do samego końca, mimo, że przecież tak niewiele się dzieje. Świetnie zagrany przez Speedmana i Tyler, widać to uczucie między nimi. No i tyle w zasadzie. Mam mieszane odczucia względem tego filmu głównie z uwagi na zakończenie, które mnie nie przekonuje. Ot, film dla filmu, zbrodnia dla zbrodni, sztuka dla sztuki, a niewiele tak naprawdę z tego wynika. Sama w sobie ta przypadkowość, mord bez większego celu, zabawa, znęcanie się nad ofiarami, to byłoby dobre, gdyby nie to, że w kinie przedstawiano już ten motyw nie raz. Chociażby należy wspomnieć "Funny Games" Hanekego, gdzie dosyć podobną historię przedstawiono znacznie, znacznie lepiej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga